RedTube walczy o swoją przyszłość
W Internecie wiele osób chce zarobić i to szybko bez zbędnego wysiłku. Takie pomysły na zarabianie w internecie nie są obce także stowarzyszeniom i firmom. Często robią to pod zasłoną działania w określonym społecznym celu.
Z takim działaniem mieliśmy ostatnio do czynienia. Otóż Kancelaria Urmann und Kollegen z Niemiec wysyłała do internautów listy z żądaniem wpłat w wysokości 250 euro na rzecz szwajcarskiej organizacji The Archive. Te wpłaty miały być zadośćuczynieniem za rzekome naruszenie praw autorskich poprzez oglądanie filmów w serwisie z materiałami porno RedTube. Oczywiście prawnicy grożą pozwem i znacznie wyższymi odszkodowaniami, jeśli odbiorcy listów nie zapłacą dobrowolnie.
Do tej pory wszyscy skupiali się na nielegalnym udostępnianiu materiałów objętych prawem autorskim. Tutaj mamy do czynienia ze streamingiem. Pomijając nawet brak przesłanek do ukarania użytkownika pobierającego materiał z sieci tym bardziej nie można mówić o karaniu bądź domaganiu się zadośćuczynienia za oglądanie materiałów w sieci. Jest to po prostu typowy trolling. Takie działanie wydaje się rodzajem szantażu, uświęconego szlachetnym celem ochrony twórców. Często celem ataków są osoby niewinne żadnych naruszeń. Wysłanie setek lub tysięcy wezwań do zapłaty z nadzieją, że każdy wystraszony użytkownik RedTube wpłaci 250 euro na konto to ciekawy sposób na zarabianie. Identyfikacja potencjalnych użytkowników następuje po zidentyfikowaniu ich numeru IP. Pomijając sposób uzyskania takiej informacji wiele osób, do których dotrą takie wezwania do zapłaty nigdy nie korzystało zapewne z serwisu RedTube. Pewność co do winy użytkującego konkretny adres IP może być złudna.
I tutaj RedTube w swoim interesie jak też w interesie swoich użytkowników stanął na wysokości zadania. Serwis RedTube postanowił walczyć z zastraszaniem internautów przed sądem w Hamburgu. Udało mu się uzyskać tymczasowy nakaz sądowy, zakazujący wysyłania kolejnych listów z żądaniami wpłat kancelarii Urmann und Kollegen oraz szwajcarskiej organizacji The Archive. Serwis RedTube podkreśla też, że nikomu nie przekazywał informacji o swoich użytkownikach. Takie działanie ma znaczenie nie tylko dla użytkowników RedTube, ale w ogóle dla użytkowników usług internetowych oferujących wideo w streamingu. Jeżeli takie działania kancelarii nie spotkałyby się z odzewem prawników RedTube’a wtedy łatwo można sobie wyobrazić powolny odpływ użytkowników z tego portalu. Pornografii w sieci jest mnóstwo.
Czy chodzi tutaj o ochronę praw autorskich? Czy jest to sposób zarabiania na niewiedzy użytkowników internetu? Tak jak napisałem na początku kancelaria występuje pod sztandarami walki o prawa autorskie ale moim zdaniem sposób działania jak i grupa docelowa wskazują na możliwe zastosowanie znanego modelu biznesowego, w którym użytkownik dla świętego spokoju płaci choć nie musi. A jakie jest wasze zdanie?
Najnowsze komentarze